Sri Lanka - to chaos ale psychiczny odpoczynek

Jak wiecie, mój mąż pochodzi ze Sri Lanki i większa część jego rodziny tam mieszka. Ja osobiście byłam tam cztery razy - dla jednych to jest za rzadko, dla innych aż tak często! Pierwsze trzy wizyty były tak zorganizowane, abym mogła poznać moją nową rodzinę, a mój mąż mógł z nimi po prostu spędzić czas. Te doświadczenie, jak się żyje codziennym życiem na Sri Lance, dało mi możliwość zrozumienia stylu życia na tej pięknej wyspie. NIe chcę oczywiście tu pisać, że stałam się ekspertem, ale rozumiem lepiej rodziny wychowujące dzieci, dorosłych walczących z codziennymi korkami. Nawet zaczęłam pojmować, że codzienne gotowanie, to nie tylko przyzwyczajenie lub sposób zdrowego odżywiania ale spowodowane jest częstym brakiem prądu, a co za tym idzie wyłączonej lodówki. Tak, te drobne rzeczy, na które za pierwszym razem i nawet za drugim razem nie zwróciłam uwagi, utrudniają życie mieszkańcom Sri Lanki.
Zatem do samej Sri Lanki, pierwsze co Cię uderzy : to ogromna fala gorącego i wilgotnego powietrza, którym masz trudności oddychać. Chyba źle się wyraziłam o tej fali powietrza… bo to się w ogóle nie porusza…A do tego dochodzi ten chaos, gdzie jest masa ludzi, jedni wymachują rękoma, drudzy krzyczą, a inni jak ja, starają się przedrzeć w całym kawałku do taksówki i nie stracić po drodze dzieci i bagaży… Myślicie pewnie, co to za koszmar opisuję? Muszę się tutaj zgodzić, przed lotniskiem, na ulicach, panuje chaos ale Ja…w tym momencie wyłączam całe myślenie dotyczące spraw związanych z domem, pracą i nawet na krótko problemy zdrowotne mojego szwagra. Nie masz wyjścia, musisz ze względów bezpieczeństwa przejść na tryb “brak myślenia o problemach”, a koncentracja na “tu i teraz”. Zatem już w tym momencie przed lotniskiem zaczyna się twój prawdziwy wypoczynek i przygoda.
Wiele pozytywnych i negatywnych rzeczy możecie na Sri Lance zobaczyć ale jedno jest zagwarantowane, osoby tam mieszkające są przyjazne i bardzo pomocne. To jest jeden z powodów, dla których ja się czuję swobodnie, bo nie muszę bać się o agresję z ich strony. Hm, jeszcze jedna rzecz przychodzi mi na myśl. Turyści są bardzo dobrze traktowani i mogą sobie pozwolić na dużą swobodę ubraniową. Zatem, gdyby nie miały miejsca ataki terrorystyczne w kwietniu 2019 roku, bym powiedziała, że to jest bardzo ale to bardzo bezpieczne Państwo. Po atakach, nadal polecam Sri Lankę, bo to fantastyczne miejsce odpoczynku (szczególnie psychicznego), jednak trzeba brać pod uwagę swoje bezpieczeństwo i omijać zbyt zatłoczone miejsca w szczególności w święta państwowe, bądź w święta religijne.
Z czym się kojarzy Wam Sri Lanka - przyznam się szczerze, że jak poznałam mojego męża i się zapytał mnie, czy w ogóle coś wiem o Sri Lance - to zaskoczyłam samą siebie - kojarzyłam, że właśnie na Sri Lance mieli prezydenta kobietę (Chandrika Kumaratunga). On był pod wrażeniem, hm nie wspomniałam że nie za bardzo kojarzę jak się nazywała Pani prezydent, a do tego gdzie dokładnie leży Sri Lanka … ale pierwsze wrażenie zrobiłam! Teraz jak myślę o tej wyspie, to przychodzi mi na myśl nie tylko herbata, która jest magiczna, ale: ostre jedzenie, wilgotny gorący klimat, ciepła woda w oceanie, przepyszne banany, z porównaniem do mnie “większy spokój” bijący od wielu Lankijczyków oraz chaos panujący na ulicach…
Zatem jak już piszę o chaosie, to na pewno powinniście odwiedzić Colombo! Ogólnie polecam stolicę miasta Sri Lanki nie ze względów turystycznych - bo ja osobiście za tym miastem tak nie przepadam ale…. ze względów na super doświadczenia, które tam możecie zebrać. Dopiero tam przeżyjecie przygodę: jak wspomniany wcześniej “chaos uliczny” ooo tak! Uważajcie tylko aby nie wylądować w szpitalu, bo tam reguł ruchu nie ma - przynajmniej ja mam takie wrażenia. Kierowcy sobie machają rękoma i słychać ciągły dźwięk klaksonów “Hej uważaj jak jedziesz! Dźwięk klaksonu!, Hej ja skręcam! Dźwięk klaksonu!, Hej ja wjeżdżam! Dźwięk klaksonu!, Hej daję ci wolne miejsce! Dźwięk klaksonu!, Hej jedź szybciej! Dźwięk klaksonu!… to są moje interpretacje zachowania kierowców używających ciągle tego “klaksonu”.

Przejazd tuk-tuk, to super frajda! Do czego mój mąż porównał ten pojazd? Do mosquito (komara), bo to brzęczy niemiłosiernie, raz ciszej raz głośniej, skręca w prawo w lewo, aż tak szybki nie jest, a z porównaniem do innych pojazdów jest drobny… jednak jest jego pełno.

Wiele sklepów jest na wysokim poziomie i można sporo czasu tam spędzić przeglądając ubrania, a w szczególności Sari - w których można się zakochać. Szkoda, że w cale nie są tanie!

Jednak muszę tutaj dodać, że ubrań ja tam chętnie nie kupuję, bo po prostu mi nie pasują! Ja mam 170 cm wzrostu, rozmiar 38 M i…czuję się tam jak słoń z porównaniem do wielu kobiet. Nie dość, że one są niskie, bo około 155 cm wzrostu, to do tego niektóre są po prostu chude i nie ze względu na brak żywności ale na styl odżywiania! Zatem ubrań na Sri Lance dla nas nie polecam!
Oczywiście w Colombo nie brakuje wielu fajnych restauracji i jest duża różnorodność street-food. Co do samego jedzenia -to w hotelach i restauracjach jest bardzo czysto, w budkach już trzeba uważać. Z tego powodu ja wielu rzeczy z budek nie kupowałam, jedynie za poleceniem mojej rodziny. Ale w moim przypadku, to nie był problem, gdyż wiele tutejszych potraw/specjalności albo spróbowałam u rodziny w domu, znajomych lub w hotelach i restauracjach. Również standardem supermarketów byłam pozytywnie zaskoczona, nie dość że jest wiele świeżych produktów , to jest dość spory wybór. Co jeszcze można napisać o Colombo … mój małżonek podpowiada mi, że są tam muzea… To dlaczego mnie przynajmniej do jednego nie zabrał? Obstawiam, że powód tutaj jest bardzo prosty…, gdyż sam nie lubi po nich chodzić? Zatem jeżeli ktoś jest zainteresowany zwiedzaniem muzeów w Colombo - to tylko napiszę, tak one tam istnieją!
Chętnie bym tutaj napisała wiele na temat religii na Sri Lance ale niestety skoncentruję się na faktach, dlaczego? Mój mąż jest anglikaninem, więc naprawdę nie mam styczności na co dzień z główną religią Sri Lanki, buddyzmem. Chętnie przedstawię statystykę (z wikipedii) dotyczącej religii na Sri Lance:
- buddyzm – 70,1%
- hinduizm – 12,6%
- islam – 9,7%
- katolicyzm – 6,2%
- pozostali chrześcijanie – 1,4% (głównie protestantyzm)
Co ciekawe jest, na Sri Lance celebruje się święta nie tylko buddystyczne lecz hindu, chrześcijańskie i islamskie… Jak widać, to Państwo stara być się otwarta na inne religie! Znajdziecie więc tutaj Świątynie różnych wyznań!
Teraz muszę się zabrać za temat JEDZENIA na Sri Lance - tutaj mam przynajmniej doświadczenie.

Nie wiem, czy to super pomysł aby wspomnieć moją pierwszą wizytę u mojej rodziny…. Jak by tutaj najprościej streścić moje doświadczenie: “ zbyt ostre lub zbyt słodkie”. To był dla mnie szok jak można przyprawić potrawy, że wszystko cię w ustach pali! Do tego byłam “nowicą” w ostrym jedzeniu. Nie byłam przygotowana na tą kuchnię…. Przecież ja nawet omijałam pieprz w moim jedzeniu!!! Możecie turlać się ze śmiechu! Pytałam się sama siebie, ile jestem w stanie temu wyzwaniu podołać… spróbować i poczuć smak!

Teraz już jestem wytrenowanym koneserem! Ale jem tylko to co wiem, ze jestem w stanie zjeść, a pozostałe potrawy tylko próbuję… Moje szwagierki już od początku mówią - “ To nie dla Ciebie Karolina”. Rzeczywiście wiele rzeczy do dzisiaj z domowej kuchni lankijskiej jest dla mnie zbyt ostre i chyba preferuję trochę bardziej kuchnię indyjską, bo dodają jogurt, który łagodzi ostry smak. Moja teściowa oczywiście gotuje wspaniale pod mój gust, tzn. Nie za ostro! Ok, a co z moimi ulubionymi lankijskimi potrawami ? Co lubię jeść: hoppers, egg-hoppers, string hoppers, smażona bądź gotowana oberżyna, smażone lub gotowane bitter goat, smażone kuleczki rybno-ziemniaczane, smażony ryż z warzywam, oczywiście kurczak curry, rolls, kottu roti... Ze względów religijnych wołowina jest niepopularna, a wieprzowina? - muszę się podpytać…




Ja tak tutaj się głęboko zastanawiałam co jeszcze z ich kuchni chętnie jem, że zrobiłam sobie “przerwę” na przygotowanie kolacji dla rodzinki. Dla dzieci usmażyłam racuchy z jabłkiem a dla mnie i dla męża sałatę oraz bułeczki drożdżowe z farszem z tuńczyka, cebuli i gotowanych ziemniaków… i o niebo! Właśnie wpadłam, że te bułeczki też są ze Sri Lanki! Również ciemne “curry” używam w wielu potrawach na co dzień. Ja już nawet zapominam co to znaczy polskie, niemieckie czy lankijskie jedzenie… to co lubię i oczywiście, to co moje dzieci jedzą, pojawia się na naszym stole. Tutaj zdjęcie bułeczek z farszem ale bez tuńczyka: gotowane ziemniaki, cebula, por, przyprawy i trochę chilli.

Ważnym tematem są “słodkości” - w trakcie mojej pierwszej wizyty oczywiście wszystko było za słodkie, a przyczyną były moje wypalone usta (obstawiam). Teraz kupuję sama niektóre słodkości, jak: milk toffe, date cakes… Nadal są w smaku …bardzo słodkie ale ja je lubię! Ciasta są różnego rodzaju, ale nie znajdziesz tam ciast z owocami…może ze względu na klimat? Znajdziesz ciasta z kremem ale na bazie masła, więc zapomnij o kremie z mascarpone, bądź bitą śmietaną, pewnie też ze względu na klimat. Każdy tutaj kocha czekoladę… tak jak u nas… ale nie je się w ilościach ogromnych… ze względów na przechowywanie tego cuda!

Uwielbiam owoce, które oferuje Sri Lanka: ananasy, które moja teściowa przyprawia solą, mango ale… dojrzałe i oczywiście wspaniałe banany - tutaj jest ich tyle rodzai, że nawet nie zdawałam sobie z tego sprawy- około 70 rodzai bananów jest na świecie, jadalnych i niejadalnych, to na a Sri Lance znajdziesz min 25 ich rodzai. Jeszcze dopiszę, że bananowe drzewa, to nie drzewa a zioło, które dojrzewa do kilku metrów wysokości, a banany zaś to nie owoce a jagody (roarmedia)! Naprawdę człowiek może wiele rzeczy się nauczyć szperając w internecie. Dalej do owoców: ja bardzo chętnie jem passion fruit (z dodatkiem cukru, bo jest dla mnie zbyt kwaśny), a bardzo ciekawym owocem jest: dżakfrut (jackfruit), które osiągają nawet 90 cm długości i 30 km masy i są przez to największymi owocami na świecie, a do tego są bardzo smaczne. Jednak będąc tam dłuższy okres, brakuje mi jabłek, gruszek, czereśni itp

Magicznym napojem na Sri Lance oczywiście jest HERBATA! Ja na Sri Lance nigdy jej nie musiałam przygotować samodzielnie … (w domu mam herbatę z torebki i jestem zbyt prostą osobą aby komplikować sobie życie)…ale jak ktoś inny ją przygotował, to była po prostu super! Wydaje mi się, że ma na to wpływ przygotowanie herbaty (żadna herbata w torebkach ale z listków), jak również woda oraz przelewanie do innego naczynia, no i oczywiście ilość cukru - ale tutaj wszystko zależy od twoich preferencji! Jak ją piję w filiżance z porcelany, to mam wrażenie jak bym była na tea party.

Co do piekarni - to też polecam, codziennie jest dostawa świeżego chleba… oczywiście białego-tostowego ale bardzo smacznego, wiele bułeczek albo z cukrem albo z nadzieniem (prawie zawsze ostrym) również smażone kuleczki z farszem ….

Higiena: co byście chcieli wiedzieć? Za ważną informację uważam, że toalety są z małym prysznicem do podmywania… dlatego często są też mokre i niestety brak w nich papieru toaletowego (zabierajcie ze sobą wszędzie chusteczki higieniczne) ale przez to… nawet czyste. Sri Lanka nie cierpi na brak wody i każdy korzysta z niej w dużych ilościach, co dla czystości jest ważne. Branie prysznicu dwa razy dziennie należy do standardu. Ja byłam trochę zaskoczona, ale mieszkając bez klimatyzacji, byłam pod chłodnym prysznicem trzy razy dziennie… Moim zdaniem w mieszkaniach jest bardzo czysto i szczególnie dba się o czystość kuchni!
Jednak czystość na ulicach? Tutaj jest widok przykry… jeszcze duuuużo musi się na Sri Lance w tym kierunku zmienić. Torby ze śmieciami znajdziesz na każdym rogu. Mogłoby być oczywiście jeszcze gorzej ale moim zdaniem jest po prostu brudno na ulicach. Zmiany w pozytywnym kierunku też powoli widać, społeczeństwo zaczyna również zwracać uwagę na problem ”śmieci”. Jednak bez wsparcia władz jest ciężko osiągnąć lepszy i szybki efekt. Tutaj trzymam kciuki za rozwój ….
Zatem nie ma innego wyjścia, jak polecieć na Sri Lankę i samemu przeżyć przygodę. Ja kocham tą piękną wyspę! Polecam następny artykuł: “10-dniowa podróż po Sri Lance”

Comments